🫥🫥🫥
Jadę dziś do domu, na chwilę.
Gdy się tak zastanawiam, co by było gdyby, gdybym wszystko w sekundę rzuciła i zaszyła się w górach na nieokreślony czas. Gdybym przyznała na głos, że nie czuje się dobrze w życiu, które sobie świadomie wybrałam. Gdybym przewróciła wszystko do góry nogami, bo aktualnie balansuje na ostrej krawędzi. Gdy się tak zastanawiam nad tym, to mimowolnie uśmiecham się pod nosem, czując ulgę, spokój. A potem przypomina sobie człowiek, że ma kogoś w swoim życiu, komu powiedziało się kocham Cię niezliczoną ilość razy, któremu powiedziało się, że dopóki śmierć nas nie rozłączy i po chwili siadają na Twoich ramionach dziwne, bezkształtne stwory i śmieją Ci się do ucha, mówiąc wręcz, że źle się zachowujesz. Choć może ja już dawno umarłam, tylko On sobie z tego nie zdaje jeszcze sprawy.