Dzisiaj, przez cały dzień, z każdej strony towarzyszyły mi śmiechy innych ludzi. Towarzyszyły mi żarty, śpiewy, złośliwe przekomarzanie się nawzajem. Wszystko jak zawsze tak samo, jak co weekend, jak na to miejsce przystało, jednak okropnie mnie to męczy. Albo to Ci ludzie tak bardzo absorbują moją watłą energie, z której już nic nie zostaje pod koniec dnia. Wolałabym cały dzień rąbać drzewo w lesie niż prowadzić integrację z ludźmi, starać się nie sprawiać wrażenia, że mnie drażnią. 

Ale znowu od kąd tu jestem... nie bolała mnie głowa. Przytulam Cię mocno, Ty smutna, wykończona i niewyspana Ja.