ciemna noc dla duszy.
To było niezwykle przytłaczające doświadczenie, stać na środku ulicy i płakać. Dawno już nie czułam przyjemności czy jakieś ulgi z możliwości płaczu. Ostatnio bardziej przypomina to zwykły atak paniki, a to okropnie męczy. Dziś było tam tak głośno, że nawet nie musiałam specjalnie próbować zdusić płaczu, i tak nikt by nic nie usłyszał. W dużych miastach bywa naprawdę trudno się odnaleźć, szczególnie gdy jest się w stanie emocjonalnego napięcia. Ulice pełne ludzi, hałas, pośpiech – to wszystko może wywołać uczucie przytłoczenia, zwłaszcza kiedy jest się w tak trudnym momencie życia, jak mój.
Możliwe takie chwile jak dziś nie są oznaką słabości a tylko reakcją na nadmiar emocji i bodźców. Choć takie momenty sprawiają, że człowiek chciałby wyparować albo przynajmniej nie czuć kompletnie nic. Nie powinnam sobie umniejszać, ale nie umiem siebie nie obrażać w głowie. Czuję, że mnie to wszystko w dużej mierze zniszczy. Jestem przekonana, że na pewno mnie to zmieni, pozostawi jakiś nieodwracalny ślad. Obym nie stała się jeszcze gorszym człowiekiem niż jestem obecnie.
Rok temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. A potem rozsypało się już wszystko.